Matki bez możliwości kontaktu z dzieckiem w SPZOZ. Szpital wyjaśnia swoją decyzję.

Decyzją dotycząca braku możliwości karmienia piersią przez matki w słupeckim szpitalu została zgłoszona do Rzecznika Praw Pacjenta. Zdaniem Fundacji Matecznik jest ona niezgodna z obowiązującym prawem. Inaczej twierdzą przedstawiciele SPZOZ.

 

Brak możliwości kontaktu z dzieckiem

Sprawę zgłosiła jedna z pacjentek, która taką informację otrzymała 16 kwietnia. -Ze względu na brak możliwości lokalowych (izolatka) i pełne obłożenie Oddziału Ginekologiczno-Położniczego nie ma możliwości pobytu matki z dzieckiem na Oddz. Covid-19 i karmienia piersią oraz odciąganym pokarmem- czytamy w treści komunikaty podpisanego przez neonatologa Hannę Grabarską z SPZOZ.

 

Postępowanie niezgodne z wytycznymi?

Pacjentka, która nie zgodziła się z decyzją zwróciła się do Fundacji Matecznik. Ta podjęła już szereg działań w tej sprawie. -W dniu 16 kwietnia 2021 r. otrzymałyśmy informację od pacjentki Szpitala w Słupcy, że jako zakażona Sars-CoV-2 nie może przebywać ze swoim nowo narodzonym dzieckiem, nie może nawet przekazywać mu mleka!

Procedury te są niezgodne z wytycznymi Ministerstwa Zdrowia, Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego oraz najnowszymi badaniami naukowymi. Zgodnie z wytycznymi polskich instytucji kobieta zakażona, o ile wyrazi zgodę powinna mieć możliwość:kontaktu skóra do skóry, przebywania z dzieckiem w systemie rooming-in, karmienia naturalnego, piersią lub odciągniętym mlekiem.

Całkowicie niezrozumiałym dla nas jest brak możliwości przekazywania odciąganego pokarmu na oddział neonatologiczny, tak by pomimo separacji noworodka od matki, otrzymywało ono od niej siarę i mleko. Podanie mleka modyfikowanego to interwencja, która powinna być stosowane w medycznie uzasadnionych przypadkach, na zlecenie lekarza, za zgodą rodzica.  Nie udowodniono, by dzieci matek z COVID-19 zarażały się poprzez karmienie ich mlekiem, teoretycznie istnieje szansa na protekcyjne działanie przeciwciał znajdujących się w pokarmie matki.

Podjęłyśmy interwencję u Rzecznika Praw Pacjenta oraz poinformowałyśmy szpital o niej, wzywając jednocześnie do zaprzestania łamania praw pacjenta- czytamy w komunikacie Fundacji.

 

Szpital odpowiada na zarzuty. „(…) Jest to usprawiedliwione wyższą koniecznością.”

Kwestia kontaktu zdrowego dziecka z zakaźną matką to decyzja lekarska, w kompetencji neonatologów i położników jest każdorazowo podejmowana, w zależności od stanu zdrowia dziecka, matki oraz możliwości ośrodka. Tego typu okoliczności są uwzględnione także w aktualnych wytycznych Polskiego Towarzystwa Neonatologicznego czy Ministerstwa Zdrowia, cytowanych jednakże wybiórczo w przedstawionym piśmie Fundacji Matecznik z zarzutami wobec naszego szpitala.

Od listopada 2020 roku nasz Oddział Ginekologiczno-Położniczy stara się wypełnić wszystkie oczekiwania naszych Pacjentek, w tym – przy niewielkim obłożeniu – mając świadomość ogromnie ważnej roli kontaktu matki z dzieckiem po porodzie – udawało się nam wyodrębnić pomieszczenia do kontaktu matek z dziećmi, w sposób w miarę bezpieczny dla dziecka, z akceptacją przez matki ewentualnego ryzyka zakażenia dziecka.

W ostatnich jednak tygodniach ilość pacjentów zakażonych COVID-19 w ciężkim stanie trafiających do naszego szpitala przekroczyła wszelkie wcześniejsze prognozy i na wagę złota a przede wszystkim życia ludzkiego stało się każde ujęcie tlenu dostępne dla chorych. To spowodowało, że byliśmy zmuszeni podjąć bolesną decyzję o włączeniu części oddziału Ginekologiczno-Położniczego w strukturę ogólnocovidową, by uratować więcej istnień ludzkich.

Przy jednoczesnym wzroście obłożenia sal porodowych pacjentkami rodzącymi zakaźnymi COVID+ przestaliśmy czasowo mieć możliwość zorganizowania bezpiecznego kontaktu noworodka z matką przez okres 1-2 dni ich hospitalizacji. Mamy do czynienia z sytuacją nadzwyczajną w postaci szczytu 3-ciej fali pandemii, i nasza placówka stara się uratować życie jak największej liczbie chorych, wykorzystując każdą wolną przestrzeń do umieszczenia chorych duszących się z powodu covidowego zapalenia płuc, którzy bez tej pomocy by zmarli! Jesteśmy zatem zmuszeni wybierać mniejsze zło w postaci pogorszenia komfortu hospitalizacji na rzecz udzielenia pomocy większej liczbie chorych niż kiedykolwiek.

Pełnimy rolę szpitala zakaźnego pomimo tego, że nie jesteśmy z założenia szpitalem zakaźnym i nie mamy przystosowanych pomieszczeń do takiej roli. By umożliwić kontakt matki z dzieckiem konieczne by było posiadanie izolatek z węzłami sanitarnymi – a tego nie posiadamy. Przekształcenie naszego szpitala w zakaźny zostało na nas narzucone decyzją administracyjną Wojewody Wielkopolskiego w obliczu sytuacji nadzwyczajnej jaką jest ogromna liczba chorych COVID+ w Wielkopolsce, wymagająca natychmiastowej hospitalizacji, intensywnej tlenoterapii i terapii dożylnej celem ratowania życia.

Jeśli zatem, dla bezpieczeństwa noworodków, z powodu braku możliwości zorganizowania bezpiecznego dla dziecka kontaktu z matką, neonatolodzy szpitalni podjęli taką decyzję – jest to usprawiedliwione wyższą koniecznością. Na szali mamy kilkudniowe utrudnienie w kontakcie dziecka z matką przeciwko redukcji ilości miejsc dla umierających pacjentów z ciężką postacią COVID19.
Zorganizowanie bowiem ewentualnych dodatkowych pomieszczeń dla zrealizowania oczekiwań wymienionych w piśmie skutkowało by koniecznością likwidacji części zajętych ciągle miejsc covidowych dla ciężko chorych w stanie bezpośredniego zagrożenia życia.

Jestem przekonany, że zespół neonatologiczno-położniczy dołoży wszelkich starań, by – jak tylko sytuacja na to pozwoli – przywrócić możliwości zapewnienia matkom i noworodkom lepszych warunków hospitalizacji. Obecnie noworodki przebywają – zgodnie z wytycznymi – w Izolowanych przestrzeniach inkubatorów, w odrębnym Oddziale Neonatologii, gdzie nie mają fizycznie kontaktu ze strefą skażenia biologicznego w której przebywają ich matki.

Ponieważ położnice przebywać obecnie muszą na salach wieloosobowych, a każda z nich ma odmienny stopień ryzyka zakażenia dziecka, ryzyko zakażenia dla zdrowego noworodka przebywania w takim pomieszczeniu jest znacznie wyższe niż to akceptowane w przypadku kontaktu 1:1 dziecka tylko z własną matką w izolatce. To właśnie jest główną podstawą decyzji lekarskiej o konieczności zawieszenia takich kontaktów. Z naszej wiedzy wynika, że do podobnych rozwiązań zmuszone sytuacją są także inne placówki porodowe COVID+ w Polsce, nie posiadające izolatek. Dla personelu szpitala to sytuacja wojny o ludzkie życia.

Ogromnie nam przykro, że jesteśmy zmuszeni do tak drastycznych ruchów, a podejmowanie tego typu lekarskich decyzji jest szalenie trudne. Wszyscy z nadzieją obserwujemy statystyki lokalne, i choć nie odczuwamy na razie osłabienia trzeciej fali w zakresie ilości osób w ciężkim stanie przywożonych do naszego szpitala, to mamy ogromną nadzieję, że w ciągu najbliższych dni sytuacja ulegnie poprawie- tłumaczy w odpowiedzi na nasze pytania Piotr Czerwiński-Mazur, Koordynator ds. COVID-19 w słupeckim szpitalu.

2 odpowiedzi

  1. A o karmieniu mlekiem ani słowa w oświadczeniu. Brak możliwości przekazywania odciągniętego mleka ma pomóc w ratowaniu życia innych ludzi? Dyrekcja chyba sobie popłynęła. Covid nie pozbawia praw rodzicielskich i to matka powinna decydować, czym jest karmione jej dziecko. A nie płakać i wylewać do zlewu to, co najcenniejsze – siarę i mleko z przeciwciałami przeciw covid, albo dać sobie xarżnąć laktację przez kompletnie nieludzkich lekarzy.

  2. „Na szali mamy kilkudniowe utrudnienie w kontakcie dziecka z matką przeciwko redukcji ilości miejsc dla umierających pacjentów z ciężką postacią COVID19.” – w tym zdaniu widać wyraźnie jak lekceważące jest podejście szpitala do karmienia mlekiem matki. Tutaj mamy „kilkudniowe utrudnienie w kontakcie”. Phi nic takiego! Czy medycy nie zdają sobie sprawy czym to jest i jakie niesie konsekwencje? Jeśli matka nie będzie stymulować laktacji, jesli dziecko nie dostanie siary? Przecież można odciągnać pokarm i położna może go podać dziecku kubeczkiem , łyżeczką lub inną alternatywną metodą . Taka izolacja dziecka od matki bez dostępu do jej pokarmu niesie ryzyko: wielu chorób z uwagi na nie otrzymanie siary i przeciwciał, ryzyko odrzucenia piersi – dziecko może już nie potrafic jej ssać ,jeśli położne karmią je butelką ze smokiem, zaburzenia laktacji. A co za tym idzie, to prowadzi do problemów i wydatków (w PL porada laktacyjna nie jest refundowana przez NFZ) , z którymi matka po wyjściu ze szpitala będzie musiała poradzic sobie sama! Ale cóż, to tylko „kilkudniowe utrudnienie w kontakcie”. Zaburzamy laktację, stwarzamy matkom problemy, dajemy bezrefleksyjnie sztuczne mleko butelkami , a potem je wypisujemy do domu i martwcie się o siebie same. Czy nie rozumiecie drodzy neonatolodzy ,że pozbawiając dziecko siary też ryzykujecie jego zdrowie? Sytuacja nie jest na pewno łatwa, ale nie można oczekiwać ,że matki będą się zgadzać na ryzykowanie zdrowia ich dzieci, bo szpital zajmuje się innymi pacjentami (covidowymi). Jako pacjenci MAMY PRAWO DO OCHORNY ZDROWIA. Mleko matki ,to właśnie taka ochrona od pierwszych chwil życia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *