W sali OSP w Kornatach, w środę odbyło się spotkanie związane z planowaną budową farmy fotowoltaicznej w Ostrowie Kościelnym w Gminie Strzałkowo.
Przypomnijmy, że miałaby ona powstać na obszarze który jest własnością Archidiecezji Gnieźnieńskiej. Aktualnie trwa postępowanie administracyjnie w tej sprawie. Na spotkaniu zjawili się między innymi przedstawiciele norweskiej firmy Statkraft, która stara się o realizację inwestycji, samorządowcy, proboszcz parafii w Ostrowie Kościelnym oraz mieszkańcy tej i okolicznych miejscowości, w tym członkowie stowarzyszenia Naturalne Ostrowo Kościelne.
Na początku zebrani obejrzeli krótką prezentację dotyczącą działalności firmy Statkraft oraz inwestycji, jaką chce ona zrealizować w Gminie Strzałkowo. Chodzi o farmę fotowoltaiczną o mocy 80 MW zlokalizowaną na około 53 hektarach, która ma się znajdować 50 metrów od najbliższych zabudowań. Obiekt miałby działać przez 30 lat. Przedstawiciele inwestora zapewniali o jego niskiej szkodliwości, na którą wpływa między innymi małe natężenie dźwięku, czy pola magnetycznego. Jak tłumaczyli farma nie ma także powodować wzrostu temperatury powierza oraz być bezpieczna dla zwierząt oraz mieszkańców.
Ci mają jednak zupełnie inne zdanie na ten temat i są przeciwni inwestycji. -Mówili tu Państwo o swoich wartościach. My też mamy swoje wartości i właśnie występujemy w ich obronie. Dla nas wartością jest ziemia i chcemy żeby nadal była użytkowana – mówiła jedna z mieszkanek Ostrowa Kościelnego Barbara Zwierow, która pytała, dlaczego właśnie teren w ich miejscowości został wybrany na lokalizację farmy, podczas gdy tego typu obiekty są stawiane z dala od zabudowań Jak tłumaczyli przedstawiciele inwestora, proces wyboru lokalizacji jest skomplikowany i wiąże się ze spełnieniem licznych warunków, które ma wybrana lokalizacja.
– Czy to rzeczywiście jest do końca przemyślane, czy my musimy jednak poświęcać taką ziemię, bo ktoś jednoosobowo się zgodził w imieniu reszty? – mówiła mieszkanka Ostrowa, która pytała również, czy przedstawiciele Gminy Strzałkowo nie mają nic przeciwko inwestycji. – Państwo jako firma mają prawo wnioskować o budowę instalacji w Ostrowie Kościelnym i niniejszym to czynią. Złożyli odpowiednie dokumenty, uzupełniają te dokumenty. Wedle procedury i prawa, które nas wszystkich obowiązuje. Ta procedura się toczy – odpowiadał zastępca wójta, Dariusz Grzywiński, który podkreślał, że samorząd liczy się ze zdaniem mieszkańców w tej sprawie i już wiele razy rozmawiał z nimi na ten temat.
Mieszkańcy zarzucają natomiast Archidiecezji oraz inwestorowi brak dialogu w tej sprawie – Od roku mamy traumę. Dzięki firmie Statkraft, dzięki miejscowemu proboszczowi, dzięki Archidiecezji. Traumę związaną właśnie z tą perspektywą – mówił Zdzisław Wyszyński wskazując na plany budowy farmy przygotowane na specjalnej tablicy. Na to, że nie oddają one rzeczywistego obszaru obiektu zwracali z kolei uwagę przedstawiciele inwestora – Przedstawiona prze pana mapa jest nie do końca prawdziwa, jest niezgodna z zakresem, który mamy w dokumentacji środowiskowej, który jest procedowany obecnie w Gminie – odpowiadali goście z Warszawy.
Firmie zarzucano też brak uwzględnienia wszystkich budynków w karcie informacji dotyczącej przedsięwzięcia. – Załączone do niej zdjęcia nie musiały obejmować wszystkich budynków, jednakże analiza akustyczna, która została przeprowadzona, została przeprowadzona z uwzględnieniem wszystkich obszarów chronionych akustycznie, znajdujących się w okolicy – odpowiadali przedstawiciele firmy Statkraft.
Mieszkańcy pytali ich także czy będą mogli mieć wgląd do umowy pomiędzy inwestorem, a dzierżawcą. Jak się dowiedzieli nie będzie to możliwe ze względu na tajemnicę handlową – Na dzień dzisiejszy mam 208 podpisów parafian przeciwnych budowie tej farmy. Do kościoła chodzi 300 osób. Czy to dla Was nie ma żadnego znaczenia ? – pytała proboszcza parafii w Ostrowie Kościelnym Monika Janiak – Bartkowiak, która zarzucała brak organizacji takiego spotkania przed podjęciem decyzji o wydzierżawieniu ziemii firmie SrartKraft.
– Firma poprosiła o dzierżawę i to tylko tyle. Dzierżawa kończyła się jednemu dzierżawcy, była podpisana dzierżawa z drugim i zaproponowała firma, że po prostu chce wystąpić o dzierżawę. Kuria zaproponowała, ja porozmawiałem z dzierżawcą i dzierżawca powiedział, że tak i to jest tylko tyle. Ja nie buduje fotowoltaiki, nie stawiam jej, nie czerpię z niej zysków – odpowiadał ksiądz Marek Żurawski.
Wśród wielu swoich obaw, na spotkaniu zebrani podnosili również temat sytemu alarmowego, jaki mógłby negatywnie wpływać na otoczenie oraz zwierzęta znajdujące się w pobliskim schronisku w Katarzynowie. Jak odpowiadali przedstawiciele inwestora, farma w Ostrowie Kościelnym ma nie posiadać takiej instalacji. Mieszkańcy obawiają się także zagrożenia pożarem, czy zmniejszenia wartości swoich gruntów oraz wyjałowienia gleb, na których ma stać farma fotowoltaiczna. Ich zdaniem nie będzie można ich uprawiać od razu po zdemontowaniu urządzeń.
– Mówicie, rzeczy które nie do końca są prawdą. Tak było z kopalnią węgla odkrywkowego, z którą walczyliśmy kilkadziesiąt lat, dopiero jak dwa jeziora wyschły, dopiero stwierdzono, że kopalnia miała na to wpływ. Tak samo będzie z farmami fotowoltaicznymi – mówił rolnik z Gminy Ostrowite, gdzie niedawno mieszkańcy również protestowali przeciw tego typu instalacji.
4 odpowiedzi
Firma, która w całości kapitałowo należy do rządu norweskiego zamierza bez akceptacji mieszkańców wybudować obiekt szpecący całą okolicę. Tłumaczenie o trudności znalezienia lokalizacji przy tak wielu obszarach zrekultywowanych na terenach pokopalnianych jest dość naiwne. Mówią o ekologii i zielonej energii oraz tanim prądzie. Prawda jest taka, że zyski z inwestycji trafią do rządowej norweskiej firmy, której kapitał pochodzi z wydobycia paliw kopalnych. A ekologia ? Kto i gdzie i jakim kosztem środowiskowym będzie utylizował w przyszłości 150 tys modułów fotowoltaicznych z tej farmy ? Rząd Norwegii ? U siebie ? Czy śmietnik i “utylizację” zostawią frajerom, którzy pozwolili wleźć im z butami pod swoje domy. Piękny kraj Norwegia. I niech tak zostanie. Tylko planując inwestycje “ekologiczne” finansowane z wydobycia ropy i gazu (!) na naszej ziemi niech traktuje jej mieszkańców na równi z własnymi obywatelami. Dzisiaj chcą zniszczyć nam otoczenie a jutro przyjdą pod wasze okna. Nie jesteśmy przeciwni energii odnawialnej. Nie jesteśmy przeciwni inwestycjom zagranicznym. Ale muszą i mogą być robione tak, żeby nie rujnowały życia lokalnych społeczności. Na spotkaniu było wiele emocji i żadnych konkretów. Prezentacja firny zrobiona sztampowo jak reklama tv. My tu wam zrobimy, wybudujemy, będziecie mieli same korzyści bla bla bla. Brakowało tylko “wicie, rozumicie towarzysze”. Nie chcemy mieć pod oknami czegoś takiego i nikt nie chce a jeżeli ktoś mówi inaczej to po prostu kłamie. I jeszcze jedno. Dla rządu norweskiego ta farma to tyle co nic. Pyłek w kapitale firmy. Ale trzeba pokazać, że postawią na swoim bo jak u nas się nie uda to i inni mogą się postawić. Może zamiast naszej farmy kilka wiatraków pod Oslo ? Na Holmenkollen obok skoczni. Będzie komuś przeszkadzało ? Piękny widok z miasta …
Zaplanowany przez firmę czas na spotkanie wynosił 60 minut z czego 20 minut prezentacji nt. ich działalności plus kilka minut na słowa załogi i prelegenta. Jechali do nas 3 h żeby poświęcić uwagę uczestnikom spotkania w wysokości 30 minut. ŻENADA. Na pytanie face to face (po czasie który się skończył na zadawanie pytań niczym w jakimś teleturnieju) co państwo zrobią gdy decyzja środowiskowa urzędu gminy będzie negatywna pani odpowiada cytuje „zrobimy wszystko żeby była pozytywna” ponawiam pytanie – ta samą odpowiedź (retoryka odpowiedzi mówi wszystko). Na kolejne pytanie rolnika w jaki sposób po 30 latach nie uprawiania ziemi i opadach kwaśnych deszczy zamierzają państwo doprowadzić w przeciągu roku ziemię do stanu sprzed inwestycji (taka deklaracja padła podczas prezentacji) odpowiedź cytuję „nie wiem jeszcze się uczę”. Kolejne pytanie czy jeśli urząd gminy zaproponuje państwu inny teren zdała od zabudowań na terenie gminy czy zmienią państwo lokalizację inwestycji odpowiedź NIE. Brak słów… Ponad 200 osób ponownie podpisało petycję. Nie jesteśmy jednostką. Inne osoby z naszej parafii i gminy muszą zdać sobie sprawę z tego że jeśli powstanie tak duża instalacja pociągnie ona za sobą kolejne tego typu inwestycje …
Jeśli tak zależy Kuri na OZE to niech założą na budynkach sakralnych i plebaniach !!!! Widać jakie piekło kościół chce zgotować mieszkancą , jest jedno wyjście nie chodzić do kościoła w Ostrowie może nauczy to coś proboszcza .
Nic go to nie nauczy. W Łodzi 86 procent uczniów nie chodzi na religię i etykę. Poszperaj i poszukaj czy coś kościół z tym zrobił, robi. Nic kompletnie nic. Są łasi na pieniądze i nic ich nie zmieni. A tu kaska się będzie zgadzać co miesiąc. W takiej miejscowości nic lepszego się proboszczowi nie trafi.