Szukaj
Close this search box.
Szukaj
Close this search box.

Prezes Koła PZW nr 14 Mostostal: Ekologiczna katastrofa nad Jeziorem Słupeckim

Głos w sprawie śniętych ryb na Jeziorze Słupeckim zabrał Olgierd Nowicki, Prezes Koła PZW nr 14 Mostostal.

-„Ekologiczna katastrofa nad Jeziorem Słupeckim”. Ostatnie dni przyniosły złe wieści znad wody naszego jeziora. W czwartek rano nad brzegami od strony miasta pojawiły się tysiące sztuk tegorocznego narybku, przede wszystkim okonia i sandacza, dodatkowo śnięte były również inne gatunki. Niestety już w sobotę społeczni strażnicy rybaccy z Koła nr 14 uprzątnęli pojawiające się przy brzegach ryby dorosłe – głównie sandacze. Sandacze – czyli najcenniejszy przyrodniczo i wędkarsko gatunek ryb występujący w naszym jeziorze.

Gatunek, który w wielu jeziorach i zbiornikach naszego kraju jak i zagranicą pozwala lokalnym społecznościom rozwijać gałąź gospodarki jaką jest turystyka wędkarska. Jest to ryba, dla której wielu wędkarzy potrafi przebyć setki kilometrów, wydać tysiące złotych na sprzęt wędkarski i zostawić niemałe pieniądze w ośrodkach skierowanych właśnie dla nich, wspierając lokalne gospodarki i dając wymierne profity. Piszę to dlatego, że nasze jezioro również mogłoby stać się miejscem znanym na wędkarskiej i turystycznej mapie Polski.

 

 

Niestety postępująca degradacja naszej wody – rokroczne wypłycanie i zamulanie się zbiornika. Zarastanie brzegów trzciną i pałką wodną – która co sezon obumierając zostawia w wodzie kolejne tony biomasy, a następnie rozkładając się znacząco obniża jakość wody. Roślinność ta, po opuszczeniu wody w 2009r. objęła swoją powierzchnią znaczącą ilość hektarów lustra wody, zmniejszając tym samym znacznie objętość zbiornika.

Dodatkowo pobór wody przez ogródki działkowe i znikomą ilość opadów tej wiosny, sprawiły, że poziom wody w jeziorze jest jak na czerwiec bardzo niski. Kolejną składową tego co stało się z rybami w ostatnich dniach jest sport motorowodny, który od kilku lat kwitnie nad naszym jeziorem. Niestety trzeba mieć świadomość, że w przypadku takiego akwenu jak nasz zbiornik, czyli wody o średniej głębokości 1,5 – 1,8m i dużej ilości osadów dennych przepływające z dużą prędkością łodzie motorowe i skutery pogarszają jakość fizyczną i biochemiczną wody.

Po przepłynięciu motorówki osady z dna zostają podniesione, uwalniają się szkodliwe dla organizmów wodnych gazy pochodzące z przemian materii organicznej. Dodatkowo w upalne, słoneczne dni podnosi się temperatura wody, poprzez to że uniesione i wymieszane w toni cząsteczki mułu nagrzewają się od promieni słonecznych. Niestety im cieplejsza woda tym mniej rozpuszczonego w niej tlenu. Tlenu bez, którego wszystko co żyje umiera. Także ryby. I niestety początek lata tego roku przyniósł to czego poniekąd się spodziewałem już od kilku lat – przyduchę letnią.

Niedzielne popołudnie, w którym wypłynąłem pierwszy raz w tym roku łodzią na taflę naszego jeziora przyniosło mi przykry widok. W końcowej części jeziora wzdłuż trzcinowiska, znoszone falą pojawiły się setki padłych sandaczy. Ryb dorosłych od 50 do 90cm. Dla ludzi, kochających przyrodę i wędkarstwo taki widok to prawdziwy cios poniżej pasa. Dzisiaj jest poniedziałek i z informacji od naszej straży rybackiej wiem, że padłych ryb wypłynęło jeszcze więcej.

Kolejne dni również, mają być gorące, także pewnie to nie koniec smutnych dla wędkarzy informacji. Od lat słyszymy o projektach przywrócenia dawnej objętości retencyjnej i odmuleniu naszego Jeziora. O przywróceniu dawnej świetności turystycznej. Niestety obecnie bez podjęcia, kroków ratujących jakość wody są to tylko mrzonki, bo nikt nie będzie chciał wypoczywać nad wodą, która po prostu śmierdzi i pływają w niej zdechłe ryby. A ryby, szczególnie sandacze przyciągają i fascynują swym pięknem tylko jeśli są żywe. Dla porównania – zdjęcia i filmik z ostatnich dni, oraz kilka słupeckich sandaczowych migawek z mojego foto archiwum- pisze w liście do naszej redakcji, Olgierd Nowicki, Prezes Koła PZW nr 14 Mostostal.

O sprawie pisaliśmy TUTAJ. -Informujemy, że Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Poznaniu od początku kontroluje zjawisko pojawienia się śniętych ryb w Zbiorniku Słupeckim. O całej sytuacji został powiadomiony Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Koninie, który jest użytkownikiem tego obwodu rybackiego.

Jego przedstawiciele zostali przez nas zobowiązani do podjęcia stosownych działań oraz poinformowania Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska w celu zbadania przyczyn śnięcia ryb. Już wczoraj pracownicy WIOŚ, delegatura w Koninie, w obecności Dyrektora Okręgu Polskiego Związku Wędkarskiego w Koninie pobrali próbki wody oraz zbadali natlenienie wody w miejscach występowania śniętych ryb.

Wstępnie stwierdzono bardzo niski poziom tlenu w wodzie szczególnie od strony wschodniej zbiornika. Lepsza sytuacja była w rejonie zapory czołowej zbiornika (ale i tak poniżej normy). Szczegółowe oficjalne wyniki badań będą przedstawione w połowie przyszłego tygodnia- czytamy w nadesłanej zaraz po naszej publikacji odpowiedzi na nasze pytania od rzecznika Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Poznaniu.

 

 

Wiele śniętych ryb w Jeziorze Słupeckim

 

12 odpowiedzi

  1. Wystarczy popatrzeć czym niektórzy wędkarze zanęcają to nie ma co się dziwić,że ryby zdychają. Roślinność swoją drogą robi szkody,ale śmieci wrzucane przez wędkarzy też.

    1. To prawda, posiadacze ogródków działkowych leją wodę bez umiaru. Siedza na swojej działeczce cały dzień i woda leje się bezprzerwy na trawkę. Ktoś się powinien wziąść za to bo już w zeszłym roku były problemy z wodą. Szanujmy naturę, dbajmy o to bo będziemy płakać.

      1. W tym jeziorze powinny pływać Amury,które żywią się roślinnością to wpuścili ssndacze do bagna. IDIOCI

        1. Poczytaj sobie jakie szkody robią amury w nadmiernej ilości, to jest ryba która nie trawi całego pokarmu, a co za tym idzie wydala to do wody, czyli „nawozi” wodę która nadmiernie zakwita, zakwit umiera i zatruwa wodę metanem… Co gorsze?

  2. niestety Jezioro Słupeckie już nie nadaje się do wędkowania. począwszy od samej lokalizacji jeziora (na torfowisku sprzed tysięcy lat), wieloletnie zrzuty ścieków do jeziora, opady atmosferyczne wypłukujące nawozy z okolicznych pól na kilku dekadach zaniedbań kończąc. na miejscu wędkarzy uznałbym ten akwen za martwy i przeniósł się gdzieś indziej.

    jak byłem mały, to w czerwcu można było się w nim kąpać. teraz to bym nawet tam kija nie wsadził.

  3. Czy woda była badana pod kątem ścieków? Bo wzdłóż brzegu od strony Młodojewa rozciąga się szeroki pas pływającego jakby g…. i towarzyszy temu niesamowity smród. Kiedy odpowiednie władze porządnie się za to wezmą?!

  4. Wędkarze robią odpowiednie opłaty rok rocznie. Pytanie się nasuwa jedno. Na co przeznaczane są pieniądze? Przez wiele lat odłożyli by spora sumę i coś mogliby po woli małymi krokami działać by ulepszyć, zmodernizować jezioro. A tutaj zupełnie nic się nie dzieje oprócz narzekania na jakość wody. Nic nie dzieje się bez powodu.

    1. Proszę nie żartować, ze wędkarze są tylko odpowiedzialni za jezioro. Kwoty za jakie można coś zrobić by poprawić jezioro są astronomiczne w porównaniu do składek i ilości wędkarzy. Składki idą navwszystkie wody w okręgu, na ochronę wód , sport wędkarski itp. Od ochrony przyrody jest starostwo, gmina i miasto i to na ich barkach leży teraz odpowiedzialność za przyszłość naszego jeziora i rozwój miasta.

    2. Składki które płacimy to zarząd pzw bierze do siebie bo przecież musimy wykarmić tą bandę zlodzieji pod Koninem w goslawicach na zbiorniku retencyjnym na szczęście nic nie zatruli ale zrobili taki odlow kontrolowany że dziś złowienie ryby graniczy tam z cudem a ryby odłowione po cichu sprzedali w Inowrocławiu i Toruniu banda zlodzieji

  5. Prawda jest taka że ogródki działkowe to za tą kupę smrodu płacą słone pieniądze. To chyba jedyny wskazany dochód które ma jezioro. A skoro stan jest tak niski to po co ci jakiś czas otwierana jest tama. Kupa smrodu. Proponuję dokładnie sprawdzić odpływy od strony Róży i Młodojewa a na bank znajdzie się nie jedna rurka odpływu szamba na bank. Przez to ten smród.

  6. Dobrze, że temat został poruszony, bo niektórzy chętnie temat zamietliby pod dywan. Niestety sami wędkarze, bez wsparcia odpowiednich organów nie są w stanie zrobić nic, a organy jak działają każdy doskonale wie. Często poruszany temat śmieciarzy-wędkarzy, owszem problem ogromny jednak w każdej społeczności zdarza się patologia, nie wolno wszystkich wrzucać do jednego worka. Organizowane są akcje sprzątania, ponadto przed zawodami również zbierane są śmieci, niestety problem jest w całym społeczeństwie, nie tylko wśród wędkarzy. Inna kwestia jest taka, że koszy na śmieci po prostu nad jeziorem nie ma.
    Jestem bardzo wdzięczna Prezesowi, że odważył się nagłośnić sprawę i mam nadzieję, że zostaną podjęte kroki ku poprawie jakości wody i całego jeziora.
    PS jak sytuacja będzie się powtarzać, to niestety plan zagospodarowania brzegu przez lokalnego inwestora nie ma racji bytu, kto przyjedzie nad śmierdzące jezioro, usłane tysiącem zdechłych ryb?
    Jezioro mogłoby spełniać wiele funkcji, ale niestety…
    Panie Prezesie trzymam kciuki za dalsze działania i mam nadzieję, że w końcu ktoś oczy otworzy. Na basen czekaliśmy ponad 40 lat, może na jezioro też się doczekamy ;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *