Do 27 maja Sąd Rejonowy w Słupcy odroczył proces w sprawie wypadku, do którego doszło dwa lata temu na Jeziorze Powidzkim. Dziś swoje zeznania złożyli kolejni świadkowie.
Po przesłuchaniach Zuzanny S. i Mariusza B. o których pisaliśmy wczoraj, dziś przed sądem zeznawali Rafał C.- strażak PSP w Słupcy i Paweł W- policjant KP w Słupcy. – Nie pełniłem w tym dniu służby, byłem na wolnym. O zdarzeniu dowiedziałem się dopiero dzień lub dwa później – tłumaczył Rafał C. Strażak przyznał również, że składał już zeznania, ale nie pamięta co wtedy podał i wolałby odpowiadać na pytania. W związku z tym odczytano wcześnie zeznania, które Rafał C. podtrzymał i uzupełnił. W zeznaniach tych była mowa m.in. o spotkaniu z komendantami PSP w Słupcy i innymi strażakami, które dwa dni po tragedii odbyło się w Ostrowitem w celu sporządzenia analizy ze zdarzenia. – Ze spotkania nie została sporządzona lista obecności, nie było też ono protokołowane. Z tego co pamiętam, wszyscy uczestnicy usiedli przy stole i szczegółowo, krok po kroku omawiali udział w przebiegu akcji ratunkowej – mówił. Na pytanie prokuratora, dlaczego rozmowy te nie były nagrywane lub protokołowane, odpowiedział, że nie wie. Świadek zaprzeczył jednak, że spotkanie miało na celu uzgodnienie wspólnego stanowiska, o co zapytał prokurator.
Podczas spotkania z inicjatywy komendanta powiatowego PSP w Słupcy powołany został również specjalny zespół w celu dokonania analizy z przebiegu akcji ratunkowej. Rafał C., który wszedł w skład zespołu zajął się m.in. sprawdzeniem rozmów z rejestratora dotyczących zdarzenia na jeziorze i przygotowaniem płyty dla prokuratury z tymi nagraniami. – Czy przedstawił pan całe nagranie od określonej pory czasowej do końca z zaznaczeniem, że ten plik dotyczy zupełnie innego zdarzenia, czy sam pan wybierał te pliki według własnego uznania? – pytał prokurator. – Najpierw zgrałem wszystkie pliki z danego okresu czasowego, a później wyrzuciłem te, które nie dotyczyły tego zdarzenia – odpowiedział świadek. – Czyli wyrzucił pan te, które pan uważał, że go nie dotyczyły. To była pana ocena? – dopytywał dalej prokurator. Rafał C. powtórzył poprzednią odpowiedź.
Pytania do świadka miała także pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. – Zeznał pan, że podczas spotkania podsumowującego nie stwierdzono większych uchybień w pracy dyżurnego, który przyjął zgłoszenie. Czy w takim razie stwierdzono jakiekolwiek uchybienia? – zapytała. – Jedyny zapis jaki sobie przypominam, dotyczący tego zdarzenia to fakt zmodyfikowania procedury zadysponowania sił i środków – odpowiedział Rafał C. Wg niego modyfikacja ta polegała na tym, że w tej sytuacji zadysponowano dwie jednostki pływające, podczas gdy procedura mówiła tylko o jednej.
Następnie do głosu doszedł obrońca oskarżonych. Jego pytania dotyczyły m.in. korzystania przez strażaków z aplikacji lokalizacyjnej numeru 112, jej skuteczności oraz testowania jej na terenie powiatu słupeckiego a przede wszystkim na Jeziorze Powidzkim. – O ile sobie przypominam, konkretnie z Jeziora Powidzkiego nie było robionych takich testów – odpowiedział strażak i dodał, że w innych przypadkach lokalizacje często były niedokładne. Obrońca pytał również czy świadek brał kiedykolwiek udział we wspólnych ćwiczeniach ze specjalistyczną grupą wodno- nurkową oraz czy zna jakiś przypadek uratowania osób pozostających pod powierzchnią wody przez taką grupę. – Wg mojej wiedzy raczej nie udaje się nikogo uratować przez taką grupę. Ja nie brałem co prawda udziału w takiej akcji, ale swoją wiedzę czerpię z różnego rodzaju ćwiczeń, narad i spotkań z osobami, które w takich akcjach uczestniczyły – tłumaczył.
Po zakończeniu pytań na salę poproszono drugiego świadka. Paweł W.- policjant ze Słupcy w momencie tragedii przebywał na swojej działce w Kosewie. Kiedy usłyszał przejeżdżający na sygnale wóz strażacki i karetkę pogotowia, postanowił wraz z synem sprawdzić co się dzieje. Kiedy dotarli na przystań Horn, gdzie wodował sprzęt OSP Ostrowite mężczyzna zaproponował swoją pomoc. Strażacy obecni na miejscu zgodzili się i zabrali go na ponton. – Gdy dopłynęliśmy do łodzi bez chwili zwłoki wskoczyłem do wody i zanurkowałem do kajuty. Chwytając się prawą ręką elementu wnętrza kabiny wsadziłem lewą rękę do najwyżej położonego miejsca w kabinie, chcąc sprawdzić czy ktoś nie trzyma głowy pod burtą w celu chwytania ewentualnych resztek powietrza, nikogo jednak już tam nie było – opowiadał. Policjant nie miał jednak wątpliwości, że uczestnicy akcji ratowniczej robili co mogli. – Mimo kiepskiego sprzętu zaangażowanie strażaków było bardzo duże – przekonywał.
W związku z tym, że pozostali świadkowie nie stawili się na przesłuchanie a obrońca oskarżonych złożył wniosek o powołanie kolejnych świadków, rozprawę odroczono do 27 maja bieżącego roku.