Przeciwnicy strefy parkowania oraz nowej organizacji ruchu na słupeckim runku nie odpuszczają. W piątek spotkali się z włodarzami miasta, aby przedstawić im swoje racje na ten temat. Porozumienia jak na razie brak.
Zmiany przyczyną spadku obrotów
Przypomnijmy, że inicjatorem protestu jest właściciel jednego ze sklepów w Słupcy, Robert Hildebrandt. To właśnie on już jakiś czas temu głośno mówił o bezzasadności nowej organizacji ruchu i strefy parkowania. Na ręce burmistrza złożył protest podpisany przez 34 innych przedsiębiorców prowadzących swoją działalność w okolicach rynku. Mimo, że jego punkt nie jest objęty płatnymi parkingami, twierdzi on, że po zmianach zauważył u siebie drastyczny spadek dochodów- Wprowadzenie tych zmian spowodowało, że te obroty spadły o 40%. Ja mogę rok do roku, miesiąc do miesiąca udowodnić to, że wpływ na to miało także odwrócenie ruchu-mówił Hildebrandt, który tłumaczył, że zmiany zostały przeprowadzono bezmyślnie i bez jakichkolwiek konsultacji z mieszkańcami, a ruch odbywa się mniej płynniej niż wcześniej. Mówił, że teraz klienci robią zakupy z zegarkiem w ręku, rynek opustoszał, a na największe zakupy ludzie wybierają się w sobotę, kiedy strefa nie obowiązuje. -Jak my będziemy mieli mniej, to budżet też będzie miał mniej. Od czerwca zlikwidowanych zostało pięć punktów handlowych w okolicach rynku– przekonywał Hildebrandt, który proponował, żeby miasto zastanowiło się nad rozwiązaniem z tzw. darmowym biletem, który umożliwiałby postój przez piętnaście minut bez konieczności płacenia. Powołał się również na wypowiedź w jednej z lokalnych gazet wójta gminy Strzałkowo Dariusza Grzywińskiego, który zauważył, że wprowadzanie płatnych stref parkingowych w całej Polsce w pobliżu mniejszych punktów handlowych powoduje przekierowanie ich klientów w inne miejsca. -Ja bym był za tym, żeby zmienić kierunek ruchu Mickiewicza i Sukienniczej oraz wprowadzić te 15 minut parkingu zerowego– uściślił.
Władze mają inne zdanie na ten temat
Te argumenty zupełnie nie trafiają do władz miasta. Ich zdaniem opinie mieszkańców na temat zmian są podzielone, jednak częściej spotykają się oni z tymi pozytywnymi. Jako przykłady korzyści po wprowadzeniu nowych przepisów burmistrz podał rozwiązanie problemu z parkowaniem przy kościele Św. Wawrzyńca na ul. Warszawskiej, upłynnienie ruchu poprzez budowę ronda w tym miejscu oraz możliwość łatwego dostania się do obwodnicy z ulicy Kościelnej. -Przy kościele wystarczyło postawić znak zakaz parkowania i to by rozwiązało problem-ripostował Wiesław Madura. –Sam pan wie jak niektórzy kierowcy przestrzegają znaków- odpowiadał w-ce burmistrz Tomasz Garsztka, który tłumaczył, że wobec braku miejsc parkingowych przepisy i tak byłyby łamane. Większą liczbę dostępności tych miejsc spowodowało właśnie wprowadzenie strefy. -A od czego jest policja?-pytał Madura.- Ja tu nie jestem szeryfem- skwitował Pyrzyk. -Mówiąc, że wszyscy wprowadzają strefę parkowania mówimy o miastach powiatowych. Nie porównujmy Słupcy, gdzie są wszystkie instytucje powiatowe, banki do Strzałkowa, czy Zagórowa-dodał. Z argumentami protestujacych nie zgodził się także jeden z inicjatorów spotkania, radny Maciej Graczyk -Ja dzisiaj żeby być na tym spotkaniu zaparkowałem na wprost banku PKO. Wrzuciłem pięć złotych do bankomatu. Gdyby nie było płatnej strefy zaparkowałbym idąc tu do Urzędu Miasta najbliżej na Kościelnej. Boimy się nowości. Tą nowość wprowadzono, ona jest i dla wielu mieszkańców naprawdę jest bardzo wygodna– mówił radny, który dodał, że rynek wcale nie jest opustoszały. Włodarze miasta podkreślali również, że organizacja ruchu to system naczyń połączonych, a zmiana na jednej ulicy wynika ze zmian w innych miejscach, które są konieczne aby wszystko ze sobą współgrało. Spadek obrotów niektórych ze sklepów burmistrz Tomasz Garsztka tłumaczył faktem, że miasto rozwija się w kierunku północnym, co siłą rzeczy dzieje się kosztem jego centrum.
Nie ma rozwiązań idealnych dla wszystkich
Na spotkaniu pojawił się również Jan Szklarz, przedstawiciel projektanta strefy parkowania w Słupcy, który przekonywał, że jest ona jedynym skutecznym lekarstwem na ciągle wzrastającą liczbę samochodów. -Przez trzy dni chodziłem i dokumentowałem jak wygląda wasze miasto w sensie parkingowym. Było za ciasno, motoryzacja przerosła wszystkie wskaźniki i że miejsc jest za mało nie podlegało wątpliwości, czyli trzeba było coś zrobić– mówił. Tłumaczył również, że żadne miasto w Polsce, które wprowadziło strefę do tej pory jej nie zlikwidowało. Systematycznie podnoszone są także ceny za płatne parkowania. Jego zdaniem te w Słupcy są bardzo dobre. Dodał też, że wprowadzenie darmowego 15-minutowego biletu przeczy idei całego pomysłu, a mieszkańcy i tak znajdą sposób, żeby wykorzystać to na dłuższy postój. Pod wątpliwość poddał także pismo podpisane przez przedsiębiorców. -Ja mogę zaraz wyjść na ulicę i panu przynieść 50 pieczątek i podpisów, ze ludzie nie chcą płacić podatku od psa, Nie ma pan racji, że strefa panu szkodzi, ponieważ teraz klienci mają większą dostępność do sklepów gdzie ona się znajduje-mówił Szklarz. Również burmistrz Michał Pyrzyk wyznał, że zaraz po podpisaniu protestu Roberta Hildebrandta przez jednego z przedsiębiorców otrzymał od niego telefon, w którym powiedział on, że podpis złożył dla świętego spokoju, a z wprowadzonych zmian jest zadowolony. Burmistrz przytoczył także anonimowy list, który otrzymał 19 listopada od jednej z mieszkanek. W piśmie zachwala ona wprowadzone zmiany. -Organizacja ruchu jest zatwierdzona i ona nie podlega zaskarżeniu. Nie może pan sądowo tego zrobić. To jest decyzja przesądzona– mówił Szklarz do Hildebrandta.
Mają przedstawić swój pomysł na organizację ruchu
Burzliwa dyskusja trwała prawie dwie godziny. Strony nie doszły do konkretnego porozumienia. W międzyczasie protestujący stwierdzili, że sama strefa nie stanowi dla nich takiego problemu. Większym jest zmieniona organizacja ruchu. Obecny również na spotkaniu Andrzej Madaj zaproponował, żeby stworzyli oni własny projekt organizacji ruchu, który przedstawią miastu- Trochę się zajmuję tym projektowanie, ze 33 lata i sugerowałbym takie coś. Usiądźcie państwo we własnym zakresie, wyrysujcie ręcznie mapeczki jak to powinno wyglądać według was. Weźcie usiądźcie z policją, z drogowcami i porozmawiajcie. Ja zupełnie społecznie państwu pomogę. Ilu będzie projektantów tyle będzie wizji i rozwiązań. Z czego nad czym wy tu rozmawiacie są maksymalnie dwa rozwiązania dobre, bo reszta to jest szajs- mówił. Zdaniem Madaja jedno z nich obowiązuje aktualnie. Swoje pomysły mieszkańcy mają w najbliższym czasie złożyć na ręce burmistrza.