Szukaj
Close this search box.
Szukaj
Close this search box.

Schudł ponad 40 kg i przebiegł maraton

Adam Mierzwiński, mieszkaniec Strzałkowa może pochwalić się sporym osiągnięciem. W ciągu półtora roku całkowicie zmienił swoje dotychczasowe życie.
Jego wyczyn to przykład godny naśladowania. -Wszystko zaczęło się od niewinnej wizyty u dietetyka. Pod koniec kwietnia 2014 roku za namową kilku osób wybrałem się do dietetyka, w sumie tak od niechcenia żeby sprawdzić o co z tym wszystkim chodzi. Przy wzroście 173 cm waga pokazała 116 kg, no to już za wiele pomyślałem sobie no i że trzeba koniecznie coś z tym zrobić-opowiada Adam. Najpierw zaczęło się od zwykłych spacerów, potem doszła do tego siłownia, aż w końcu strzałkowianin rozpoczął swoją przygodę z bieganiem. -Nagle okazało się że nie mając nigdy w życiu do czynienia z ruchem potrafię przebiec 4, 6 a nawet 8 km. To jest coś niesamowitego jak z grubasa można zrobić w 3 miesiące biegacza.Po tym okresie wskoczyłem pierwszy raz na wagę. Założenia początkowe były takie ze jakbym przez te 3 miechy zjechał do 100 kg, to już byłby to dobry rezultat. Ku mojemu zdziwieniu waga zatrzymała się na 95 kg. To był szok, zrzuciłem ponad 20 kg, w biodrach zgubiłem 12 cm, a w piersiach jeszcze więcej-mówi nasz bohater. –Jako tako kryzysu nigdy nie miałem czy to w czasie redukcji wagi czy treningów. Zawsze miałem jasno postawione cele ku którym dążyłem-dodaje.

Z czasem Adam zaczął regularnie startować w zawodach. Wszystko dokładnie planował. -Co do startów w zawodach, nie mam ich powalającej ilości, stawiam na jakość a nie na ilość. Jeżeli decyduje się na jakiś start to staram się osiągnąć optymalną formę z myślą o poprawieniu życiówki. Cały sezon startowy planuje na rok na przed chociaż zdarzają się spontaniczne zawody-mówi. Strzałkowianin cały czas trenował i trzymał dietę. Kolejny starty i małe sukcesy były dla niego nową motywacją. W końcu przyszedł czas koronny dystans każdego biegacza, czyli maraton. -Co do planu treningowego pod maraton, to ułożyłem go sam. Został złożony na podstawie dwóch innych planów treningowych, z uwzględnieniem moich celów treningowych, wytrenowania oraz wolnego czasu jaki mogę poświęcić na treningi. Najpierw jednak we wrześniu 2015 roku wybrał się na półmaraton do Sztokholmu. -Do tego debiutu, czyli biegu na dystansie 21 km 093m przygotowywałem się już od jakiegoś czasu, co zaowocowało zajęciem 3 703 miejsca na 12 500 biegaczy z bardzo dobrym jak dla mnie czasem 1:48:58s– wspomina.

Teraz po około dwóch latach treningu Adam spełnił swoje największe marzenie. Na początku czerwca wystartował na maratonie w Sztokholmie. 42 km 195m pokonał z czasem 3h 59m 41s. -Zrobiłem to, pomimo wielu przeszkód, dałem radę. Pełnia szczęścia, wielka radość i euforia. Moje marzenia się ziściły. Odbieram pamiątkowy medal, łza w oku wciąż się kręci, w oddali widzę moją żonę Monikę, zadowolona pstryka zdjęcia, za zdjęciami. Jak w transie stoję z uniesionymi rękoma i powtarzam w kółko, „Zrobiłem to”, „Nie dałem się”, ogarnąłem ten „królewski dystans– opowiada. Od momentu kiedy Adam Mierzwiński postanowił zmienić swoje życie nie przestaje realizować tego planu. Do zmian zachęca także innych. -Moja motywacja dla innych to te dwa cytaty, które zawsze pomagały mi w dążeniu do wyznaczonego celu- tłumaczy. „Kluczem do sukcesu jest taktyka, a tę określają cele i odpowiedni plan treningowy, sam start w zawodach jest tylko dopełnieniem, przysłowiową „wisieńką” na torcie, kropką nad „i”. „Cena sukcesu to ciężka praca, poświęcenie i determinacja, by niezależnie od tego czy w danej chwili wygrywamy czy przegrywamy dawać z siebie wszystko.” Losy Adama Możecie śledzić tutaj, na jego fejsbukowym fanpejdżu. Naszemu bohaterowi gratulujemy i trzymamy kciuki za kolejne starty.

Jedna odpowiedź

  1. Zawsze podziwiałem i będę podziwiać takie osoby, które naprawdę włożyły wiele trudu i serca w walkę z własnymi słabościami. Coś niesamowitego schudnąć poprzez bieganie aż 40 kilogramów i przebiec maraton. Sam jestem maratończykiem i jest to jedna z piękniejszych spraw, jaka udała mi się w życiu. Trzymam kciuki za każdy kolejny kilogram mniej i wszystkie przebiegnięte kilometry. Pozdrawiam, Kamil :)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *