Szukaj
Close this search box.
Szukaj
Close this search box.

W Strzałkowie odkłamywali historię

Przez lata skrywana, a często zakłamywana, historia morderstwa na ulicach Strzałkowa doczekała się merytorycznej dyskusji. Temat został podjęty podczas wykładu w Strzałkowskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku.

Wykład pt. „Żołnierze wyklęci – między Wrześnią a Słupcą – odkłamywanie historii” przygotowali bracia Tomasz i Michał Sypniewscy. Jego celem było głównie przybliżenie działalności grup konspiracyjnych istniejących na naszym terenie po II wojnie światowej oraz wyjaśnienie tragicznego zdarzenia, do którego doszło w Strzałkowie w 1948 roku, kiedy to dwóch polskich żołnierzy zamordowanych zostało przez miejscowego milicjanta. Spotkanie zorganizowano w ramach sekcji geograficzno- krajoznawczej SUTW. Udział w nim wzięły również osoby nienależące do Uniwersytetu, w tym spora grupa uczniów Gimnazjum im. Janusza Korczaka oraz członkowie Młodzieżowej Rady Gminy Strzałkowo. Nie zabrakło również lokalnych władz, na czele z wójtem Dariuszem Grzywińskim i przewodniczącym Rady Gminy Kazimierzem Pawlakiem. Sporą niespodzianką, była obecność wicemarszałka Sejmu RP Eugeniusza Grzeszczaka.

Dlaczego wyklęci?

Żołnierzami wyklętymi, a także niezłomnymi określa się żołnierzy powojennego podziemia niepodległościowego i antykomunistycznego, dla których wojna nie skończyła się w 1945 roku. Nie godząc się na nową, sowiecką okupację poświęcili swoje życie dalszej walce o niezawisłość i wolność ojczyzny. Propaganda komunistyczna, przez lata robiła wszystko, by przedstawić ich jako wrogów narodu, zbrodniarzy i zwykłych bandytów i na zawsze wymazać z ich pamięci. Działania te przyniosły skutek i jeszcze do niedawna byli oni wyklęci i zapomniani przez władze i społeczeństwo. Na szczęście, teraz wracają, ich szczątki wydobywane są z bezimiennych mogił, a ich historie odkrywane na nowo. Doczekali się też swojego święta. Od 2011 roku, 1 marca obchodzony jest bowiem jako Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

„Zielony Trójkąt”, czyli wyklęci naszej ziemi

W pierwszej części wykładu, Michał Sypniewski omówił działalność Zielonego Trójkąta, czyli organizacji konspiracyjnej funkcjonującej po wojnie na terenie powiatu wrzesińskiego. Część podejmowanych przez nią działań, miała miejsce również w okolicach Strzałkowa. Warto wspomnieć chociażby o akcji z 2 listopada 1945 roku, kiedy przy współudziale mieszkańca Babina, dowódca grupy „Zielony Trójkąt” Leon Wesołowski nawiązał kontakt z obsługą parku samochodowego na dworcu kolejowym w Strzałkowie. Odział opanował kancelarię jednostki samochodowej Ludowego Wojska Polskiego, pełniącego tam służbę porucznika wzięto do niewoli, a oprócz auta przejęto również sporo broni oraz puste blankiety dowodów rejestracyjnych. Z kolei 16 listopada oddział „Zielony Trójkąt” zorganizował zasadzkę na drodze Strzałkowo – Września. Ostrzelano wówczas sowiecki samochód dostawczy, który pomimo przestrzelonych opon zdołał jednak wymknąć się i odjechał. Trzy dni później w tym samym miejscu, wykorzystując zdobytą w Ostrowitem legitymację Urzędu Bezpieczeństwa, zatrzymano i przejęto ciężarówkę z pięcioma beczkami paliwa będącą na stanie UB z Kielc. Do najbardziej znanych działaczy „Zielonego Trójkąta” należeli Lucjan Najrzał, Leon Wesołowski, czy Józef Mazurek, który był najdłużej ukrywającym się żołnierzem antykomunistycznego podziemia na terenie powiatów słupeckiego i wrzesińskiego.

Tajemnicza śmierć na ulicach Strzałkowa

Po wojnie, również wielu mieszkańców Strzałkowa zaangażowało się w walkę z tworzonym wówczas komunistycznym aparatem represji. Różne formy czynnego oporu, pomimo znacznego osłabienia, tliły się jeszcze na tym terenie co najmniej do końca lat czterdziestych XX wieku. Na szczególną uwagę zasługują wydarzenia, do których doszło pod koniec 1948 roku, a które wśród mieszkańców Strzałkowa przez dziesiątki lat były albo pomijane, albo dyskredytowane. Tematem, jakiś czas temu, zajął się dr Tomasz Sypniewski, urodzony w Strzałkowie, obecnie mieszkający w Bydgoszczy, pracownik naukowy na Wydziale Prawa i Administracji tamtejszej Kujawsko- Pomorskiej Szkoły Wyższej. Po zebraniu dokumentów i relacji ludzi, postanowił on opowiedzieć o tym co się wydarzyło. Z jego publikacji dowiadujemy się, że w nocy z 26 na 27 października na budynku Urzędu Gminy, posterunku MO oraz piekarni Kazimierza Urbaniaka w Strzałkowie, rozlepione zostały antyrządowe ulotki, wzywające mieszkańców do trwania w oporze i bojkotowania nowej władzy, narzuconej przez ZSRR. Ulotki, jak na tamte czasy, wykonane były profesjonalnie, co pozwala przypuszczać, że za ich przygotowaniem nie stały pojedyncze osoby, a zorganizowana grupa. Do takich samych wniosków doszła wrzesińska bezpieka, która po dokonaniu wstępnego rozpoznania, uznała, że na terenie Strzałkowa musi działać jakaś konspiracyjna organizacja nawiązująca do ideologii narodowej. W pierwszej kolejności, podejrzenia skierowano przeciwko porucznikowi Bonifacemu Adamskiemu. Był to przedwojenny oficer, który po klęsce wrześniowej, w listopadzie 1939 r. przedostał się poprzez Węgry do Francji, przeszedł cały szlak bojowy i wraz z 2 Dywizją Piechoty został internowany w Szwajcarii. W sierpniu 1944 r. na czele osiemnastoosobowej grupy żołnierzy uciekł z obozu internowania i przedostał się do Wojska Polskiego we Włoszech. Po zakończeniu wojny, w grudniu 1947 r. podjął decyzję o powrocie do Polski. Zderzenie z nową rzeczywistością okazało się dla niego dość trudne, i Bonifacy Adamski nie chciał się jej do końca podporządkować. Miejscowych milicjantów najbardziej oburzał fakt, iż chodzi on po ulicach Strzałkowa w mundurze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i kazał funkcjonariuszom oddawać mu honory. Już takim zachowaniem, mógł przysporzyć sobie wielu wrogów. Drugim, z podejrzanych o działalność konspiracyjną był porucznik Aleksander Błażejowski. Był to czynny oficer ówczesnego Wojska Polskiego, co ciekawe służył w KBW, jednostce zajmującej się zwalczaniem niepodległościowego podziemia. Z zebranych przez dr. Tomasza Sypniewskiego informacji wynika, że podczas swoich pobytów w Strzałkowie nawiązał on bliskie, koleżeńskie relacje ze wspomnianym wcześniej por. Adamskim, co najprawdopodobniej doprowadziło do podjęcia współpracy konspiracyjnej. Porucznik Błażejowski postanowił więc nie wracać na kurs w Wyższej Szkole Polityczno- Wychowawczej, na który trafił w pierwszej połowie 1948 roku. 29 października, czyli dwa dni po rozwieszeniu antyrządowych ulotek, obaj mężczyźni zostali zastrzeleni na ulicy Ostrowskiej, z rąk Kazimierza Przybylskiego, kaprala Milicji Obywatelskiej. Okoliczności ich śmierci nigdy nie zostały do końca wyjaśnione, przez co do dziś wśród mieszkańców Strzałkowa usłyszeć można bardzo różne wersje na ten temat. Część z nich, mówi, że był to wynik przypadkowej kłótni pomiędzy milicjantem, a oficerami, jednak co do słuszności tej tezy można mieć wiele zastrzeżeń. Podczas wykładu, dr Tomasz Sypniewski, posługując się dokumentami odnalezionymi m.in. w Instytucie Pamięci Narodowej, czy archiwach Prokuratury Okręgowej w Koninie, która w latach 90. toczyła postępowanie w tej sprawie, starał się udowodnić, że śmierć żołnierzy nie była przypadkowa, a miała raczej charakter polityczny. Wobec przedstawionych faktów, rozbieżnych zeznań świadków i niejasności towarzyszących całemu zajściu, można mieć niemal pewność, że tak właśnie było. Jednym z argumentów potwierdzających tę tezę były nerwowe działania funkcjonariuszy Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa we Wrześni, którzy z jednej strony starali się zatuszować całą sprawę, a z drugiej aresztowali i w okrutny sposób przesłuchiwali Stefana Adamskiego brata Bonifacego oraz Eleonorę Błażejowską żonę Aleksandra. W dalszej kolejności przesłuchiwano osoby, które w ogóle nie miały bezpośredniej styczności z całą sytuację, starając się najprawdopodobniej odnaleźć powiązania personalne i struktury konspiracji niepodległościowej na terenie Strzałkowa. Nie sposób przytoczyć w tym miejscu wszystkich niejasności i paradoksów towarzyszących temu wydarzeniu. Więcej na ten temat można przeczytać w opracowaniu dr. Tomasza Sypniewskiego tutaj.

Chwała bohaterom, cześć ich pamięci

Wykład w Strzałkowskim Uniwersytecie Trzeciego Wieku miał głównie na celu wyjaśnienie i odkłamanie historii, do której doszło w Strzałkowie w 1948 roku. Biorąc pod uwagę jego odbiór, wydaje się, że cel został osiągnięty. – Zależało mi na tym spotkaniu, bo uważałem, że jeżeli ktoś ma merytoryczne argumenty, to będzie miał okazję je tutaj wyłożyć. Nikt jednak nie zgłosił żadnych zastrzeżeń, nie przedstawił dokumentów, które mogłyby podważyć dokumenty, które ja zebrałem i myślę, że była to taka ostateczna weryfikacja. Bardzo się cieszę, bo jest to historia, którą zawsze chciałem wyjaśnić – mówił po wykładzie Tomasz Sypniewski. Na tym jednak nie koniec, ponieważ pojawiała się również szansa, że zapomniani i pomijani przez lata bohaterowie, wreszcie zostaną uczczeni. – To nie jest łatwy temat, ale myślę, że dziś udało się rozwiać wątpliwości wielu tych, którzy byli do tej pory nieprzekonani. To bezwzględnie byli ludzie, którzy walczyli za wolną Polskę i uważam, że po tym wykładzie samorząd gminy podejmie działania w kierunku ich upamiętnienia – mówił wójt Dariusz Grzywiński. Podczas swojego wystąpienia, dr Tomasz Sypniewski poruszył też inny, ważny temat dotyczący rozliczenia się z komunistyczną przeszłością w Strzałkowie. Chodzi o zmianę nazw ulic: 30- lecia PRL, 40- lecia PRL i 22 Lipca. Wykorzystując obecność wicemarszałka Sejmu Eugeniusza Grzeszczaka, zaapelował on o wstawiennictwo w tej sprawie u starosty, ponieważ, jak wiadomo, zarząd powiatu odmówił ostatnio gminie Strzałkowo możliwości zwolnienia z opłat komunikacyjnych mieszkańców wspomnianych ulic. – Na pewno będzie łatwiej przekonać tych nieprzekonanych, jeżeli uda się uniknąć dodatkowych kosztów, a wiem, że jest to najczęściej podnoszony argument – przekonywał Tomasz Sypniewski. Jego pomysł poparł również wójt Grzywiński, który zauważył, że temat nie dotyczy tylko gminy Strzałkowo, ale również innych miejscowości powiatu słupeckiego.

Jedna odpowiedź

  1. Pozdrawiam wszystkich zainteresowanych!
    Jest to bardzo przekre, ze dopiero po tylu latach wolnej Poski stryj Bonifacy Adamski doczekal sie miana zonierza wykletego.
    Jestem jednak niezmiernie wdzieczny tym, ktorzy przyczynili sie do tego.
    Dziekuje Panu Tomaszowi Sypniewskiemu za jego wklad.
    Nazywam sie Stefan Adamski i jestem synem Stefana Adamskiego, ktory po smierci brata Bonifacego byl torturowany na UB we Wrzesni.
    Urodzilem sie osiem dni po smierci ojca Stefana Adamskiego, ktory w cierpienich zmarl na krwiaka mozgu, bedacego wynikiem tortur na UB we Wrzesni, gdzie byl wieziony przez ponad pol roku.
    Tak nalezy wybaczyc, ale nie wolno nam nigdy tego zapomniec!
    Jedni budowli swoje szczescie na tragedii innych…
    Czesc i wieczny odpoczynek wszyskim wykletym!
    Z powazaniem,
    Dr Inz. Stefan Adamski
    Pretoria, 12/09/2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *