Szukaj
Close this search box.
Szukaj
Close this search box.

Zabrakło sekundy

Niewiele zabrakło szczypiornistom strzałkowskiego Hagardu do zdobycia kolejnych punktów w rozgrywkach ligowych. O końcowej porażce zadecydowały jednak ułamki sekund.

Spartakus Buk był kolejnym rywalem strzałkowskich szczypiornistów w III-ligowych zmaganiach. Mimo, że to goście w byli faworytami tego pojedynku, to zawodnicy Hagardu wysoko postawili im poprzeczkę. Już po rozpoczęciu meczu szybko prowadzili 3:0 grając koncertowo. Po kilku minutach było 6:2 dla miejscowych. Wydawało się, że Hagard czeka łatwa wygrana, jednak wraz z upływem meczu zaczęła szwankować skuteczność miejscowych. Goście zaczęli odrabiać straty, a do przerwy było 14:14. Należy dodać, że gracze Macieja Leżały po swoich akcjach aż trzykrotnie obijali słupki bramki rywali.

Po przerwie gra miejscowych niestety wyglądała dużo gorzej i wydawało się, że goście z łatwością to wykorzystają. Tak się jednak nie stało i strzałkowianie mimo, ż przegrywali już 15:18, to jednak zdołali się podnieść i odrobić straty. Końcówka była emocjonująca. Kapitalnie zaczął bronić Mateusz Czechanowski, a Hagard wrócił do dobrej gry z początku spotkania. Kilkakrotnie gracze Leżały wychodzili z groźnymi kontrami, jednak niweczyły je proste błędy. W międzyczasie niestety dwóch rzutów karnych na bramki nie zamienił Dawid Mierzejewski.

Na kilka sekund przed końcem Hagard przegrywał 24:25. W ostatnich sekundach na rzut zdecydował się Kamil Kaczmarek. Piłka wpadła do siatki dosłownie ułamek sekundy po końcowej syrenie i mimo radości miejscowego zespołu sędziowie bramki nie uznali. Rozczarowanie takim obrotem spraw było ogromne. Mimo tego Hagard zasługuje na pochwałę, a całe spotkanie po raz kolejny potwierdziło niemały potencjał drzemiący w zespole Macieja Leżały. Po raz kolejny okazało się również, że strzałkowskie zmagania w piłce ręcznej warto oglądać na żywo.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *